– Airi! – Usłyszała za sobą cichy szept
Luize. Niechętnie odwróciła głowę, by móc na nią spojrzeć.
Lu wyglądała jak zwykle tak samo, może z
wyjątkiem tego, że tym razem rozpuściła długie, gęste włosy, przez co jej twarz
wydawała się dużo szczuplejsza. Rzęsy delikatnie wytuszowała, a usta
przejechała ulubionym, malinowym błyszczykiem. Z ołówkiem za uchem wyglądała co
najmniej zabawnie. Do tego szara, sportowa bluza i czarne spodnie, których
teraz Airi nie widziała, bo Lu niemalże leżała na ławce.
– Dzisiaj ognisko – szepnęła, wykrzywiając
usta w promiennym uśmiechu. No tak, to było coś, o czym Airi zdążyła już dawno
zapomnieć. Teraz każde rzeczy niezwiązane z Samem, spływały na drugi plan.
Westchnęła.
Pani Smith głośną odchrząknęła, starając
się zwrócić uwagę uczniów. Była wysoką kobietą, nie chudą, nie grubą, po prostu
o przeciętnej sylwetce. Brązowe włosy z niesfornymi przebłyskami siwizny,
związywała zawsze z koński ogon, a wystające pasma zakładała za uszy. Airi
lubiła jej sposób bycia jako nauczyciela. Mówiła donośnie, ale ciepło. Sam
wyraz twarzy pani Smith, przyprawiał o szacunek. Do tego bardzo dobrze
potrafiła zainteresować ucznia lekcją, bo w końcu historia była ciekawym
przedmiotem. Teraz stała wyprostowana, z ręką uniesioną wysoko w górze i ze
wskaźnikiem przyciśniętym do mapy. Patrzyła wprost na Luize.
– Lui – zaczęła – chcesz poprowadzić za
mnie lekcje? – Blondynka pokiwała przecząco głową, po czym podniosła ociężałą
głowę z ławki. Uśmiechnęła się szeroko, raczej mniej niż bardziej sympatycznie.
Airi westchnęła. Luize była naprawdę
zabawną, wiecznie uśmiechniętą osobą. Miała dużo atutów, zwłaszcza pod względem
charakteru i nie było w całej szkole osoby, którą uważałaby za wroga, ale
nauka... Cóż, zdecydowanie nie była jej mocną stroną. Airi często tłumaczyła jej
zadania z matematyki czy fizyki, jednak nigdy nie kończyło się to dobrze. Lu po
prostu nie potrafiła się skoncentrować.
Pani Smith konturowała, a myśli Airi
powędrowały znów w zupełnie innym kierunku.
Kilka chwil później na jej ławce
wylądowała zwinięta karteczka. Niechętnie ją rozłożyła, a jej oczom ukazało się
staranne pismo Luize: ,,Dzisiaj zabieram cię na prawdziwą imprezę”.
Airi powoli szła w kierunku golfa. Pogoda
się poprawiła. Zza chmur zaczęło wyłaniać się słońce, a tłum nastolatków wesoło
opowiadał sobie o planach na weekend. Ona zdecydowanie nie należała do tej
grupy.
– Będzie super, zobaczysz! – trajkotała
podekscytowana Lu.
– Nie jestem pewna, czy chcę tam
iść.
Luize przystanęła, oblewając surowym
wzrokiem szatynkę. Skrzyżowała ręce na piersiach i teatralnie tupnęła nogą.
– Obiecałaś! – krzyknęła, niczym małe dziecko
w sklepie z zabawkami. – Nie tylko mi, ale też Anne.
– A widzisz ją tu gdzieś? Miała przecież
przenieść się do naszego technikum.
Blondynka westchnęła, wyjęła z torby
klucze od samochodu i ruszyła w jego stronę. Golf stał zaparkowany na dwóch
miejscach, przednimi kołami zahaczając o krawężnik. Luize nigdy nie była dobrym
kierowcą, ale Airi myślała, że w końcu nabierze wprawy. Cóż, myliła się.
– Ann będzie się tutaj uczyła dopiero od
przyszłego semestru – powiedziała, otwierając drzwi auta. Usadowiła się
wychodnie i zapięła pasy. – Na co czekasz?
Airi zastanawiała się czy to dobry pomysł,
żeby Lu odwoziła ją do domu. Co prawda liczyła na to, że Sama nie ma albo
przynajmniej siedzi w domu, ale gdyby przypadkiem zechciała wejść, żeby
skorzystać z toalety…
– Przejdę się.
Luize wytrzeszczyła oczy, a później
wybuchła śmiechem.
– Ten żart ci wyszedł.
— Naprawdę. Dzisiaj mam ochotę na długi
spacer. – Starając się brzmieć przekonująco, uśmiechnęła się delikatnie. Lu
wzruszyła ramionami.
– Jak chcesz. Przyjadę po ciebie o szóstej
– powiedziała zamykając drzwi. Chwilę później Airi patrzyła jak czarny golf
znika z jej pola widzenia, więc ruszyła w jego kierunku.
Mimo, iż przez ostatnie dni było naprawdę
zimno, dzisiejszego dnia ciepłe promienie ogrzewały jej bladą twarz, a lekkie
podmuchy wiatru rozwiewały włosy. Idąc żywym, ale niezbyt szybkim krokiem, Airi
starała się oczyścić umysł. Minęła knajpkę ,,Pod martwą flądrą”, największe
osiedle, które wcale nie było duże, małe jezioro, a w oddali widziała
rozciągający się zadbany park. Miasto samo w sobie miało jakiś urok, którego
Airi nie była w stanie opisać czy zwyczajnie ubrać w słowa. Teraz, kiedy szarą
pogodę zastąpiła złota jesień, szło jej się zdecydowanie lepiej. Mogła
podziwiać zieleń roztaczającą się dookoła, piękne, błękitne niebo i napawać
zapachem świeżo skoszonej trawy.
Mimo, że mieszkała parę kilometrów od
szkoły, drogę pokonała zaledwie w kilkadziesiąt minut. Nim się spostrzegła
stała już przed drzwiami własnego domu. Odetchnęła głośno, wdychając ostatnie
powiewy świeżego powietrza.
W mieszkaniu od razu uderzył ją znajomy
zapach świeczki i smród dymu papierosowego. Odłożyła różową kurtkę na wieszak,
ściągnęła obłocone buty, po czym szybkim krokiem skierowała się w stronę
salonu. Sam siedział na kanapie konsumując tosty. W świetle dziennym jego rysy
twarzy się rozluźniły. Teraz wcale nie
wyglądał groźnie. Jego krótkie, ciemne włosy pozostały w nieładzie, a koszulka,
zresztą wczorajsza, była wygnieciona.
– Cześć – powitała go mniej sarkastycznie
niż mogłaby pomyśleć. Sam momentalnie odwrócił się jej stronę i oblał dość
miłym, jak na niego, uśmiechem.
– Zrobiłem ci tosty – powiedział,
wskazując ręką w stronę kuchni. Airi ruszyła we wskazaną przez niego stronę. Dzisiaj
była wyjątkowo głodna, tym bardziej, że nie zdążyła zjeść śniadania.
Spojrzała na chleb, lekko przypieczony i
ser obklejony dookoła. Westchnęła, wzięła talerz, po czym zajęła miejsce obok
Sama.
– Dzięki – zaczęła, biorąc do ust tosta.
Był już zimny, lecz Airi nie miała w zwyczaju wybrzydzać. – Wiesz już coś?
Sam wyjął z kieszeni papierosa, odpalił,
po czym zaciągnął się dymem głęboko. Airi spojrzała na niego jak na normalnego
człowieka, choć wcale nim nie był. Miał ostre rysy twarzy, trójkątny nos i
długie rzęsy okalające brązowe oczy. Do tego mięśnie, które przebijały się
przez obcisłą, szarą koszulkę. Był wysportowany, cóż, jak każdy chłopak w
drugim świecie.
– Na razie tylko się rozglądałem.
Chodziłem po ulicach i starałem się wbić w ludzkie życie. – Oparł się o brzeg
kanapy, tak, by być naprzeciwko Airi. Przez chwilę ją dokładnie obserwował.
Widziała jak jego wzrok przechodzi od czubka jej włosów po niebieskie skarpety,
które miała na sobie. – Jedz, bo ostygnie.
Airi spojrzała na talerz, który miała
przed sobą.
– Już są zimne – odparła, po czym
odłożyła tosty na stolik. – Jeśli chcesz mogę pokazać ci jak się tu żyje.
Przez chwilę zastanawiała się po co to
powiedziała. Może chciała, żeby dowiedział się wszystkiego jak najszybciej i w
końcu zostawił ją samą albo może zwyczajnie brakowało jej towarzystwa.
Pomyślała o Lu i ognisku, na którym tak jej zależało.
Sam zgasił niedopałek papierosa.
– Myślę, że ludzie wcale tak bardzo się od
nas nie różnią – zaczął. – Może oprócz tego, że są zupełnie beztroscy.
– Dlaczego?
– My musimy martwić się o każdy dzień. A
wy – powiedział, chociaż przez moment Airi czuła zawahanie w jego głosie –
przepraszam, nie powinien.
Spojrzała na niego zamglonym wzrokiem. Nie
do końca wiedziała o co mu chodzi.
– Jeżeli chodzi ci o ten świat. Cóż –
zaczęła, poprawiając się niezgrabnie na kanapie – myślę, że bardziej należę do
tego. Tutaj spędziłam osiemnaście lat, a tam zaledwie parę dni.
– Rozumiem – odparł, zmierzwił ręką włosy,
a jego twarz momentalnie nabrała zwykłego, stonowanego wyrazu. – To jak będzie?
– spytał. – Pokażesz mi twój świat?
Airi zaśmiała się w duchu, po czym z
lekkim uśmiechem spojrzała na Sama.
– Idziemy dzisiaj na ognisko.
Chłopak wytrzeszczył oczy. Jego mina w
tamtym momencie mówiła więcej niż tysiąc słów.
– Wiesz, dziewczyny, alkohol i te sprawy. Ale
najpierw – zaczęła, dokładnie przyglądając się jego minie – będziesz musiał
skołować sobie jakieś lepsze ciuchy.
Sam wykrzywił usta, spojrzał na swoją
szarą koszulkę i czarne jeansy, a potem dodał lekko zirytowanym głosem:
– Co jest z nimi nie tak?
Jestem z drugą częścią i chciałabym żebyście wyrazili swoją opinię odnośnie długości rozdziałów oraz ich częstotliwości.
Pozdrawiam was serdecznie. :)
Ja uważam, że rozdziały powinny być co najmniej dwa razy dłuższe niż są, bo ledwo co zaczynam czytać i wczuwać się w akcję, to zaraz dochodzę do końca i tak naprawdę wiele się nie dowiaduje... ;/ No bo kurcze! Miałam nadzieję, że dowiem się już o co chodzi z tym drugim światem, a wygląda na to, że jeszcze trochę sobie poczekam xD Ale jestem cierpliwa, więc myślę, że jakoś dotrwam do kolejnego rozdziału, a jeśli chodzi o częstość dodawania ich, to jest to twoja indywidualna sprawa, jak się z tym wyrabiasz ;) No chyba że masz już napisaną większą część, to w takim razie mogłabyś dodawać częściej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
pisujesobie.blogspot.com
Dziękuję i też pozdrawiam :*
UsuńMoim zdaniem rozdziały powinny być trochę dłuższe, chociaż ja sama bardzo często piszę krótkie rozdziały. Osoba nade mną ma rację, ledwo zaczynam czytać a już koniec. Ale to nie zmienia faktu, że rozdział jest bardzo dobry! :D Serio polubiła Lu, wydaje się być mega sympatyczna i roztrzepana. Nie radzi sobie z nauką i podpada nauczycielom na lekcjach. To ja! Haha. Czuję, że szybko bym się z nią dogadała. :D Airi nie potrafię przegryźć. Niby jest cicha, spokojna i lekko zamknięta w sobie, ale z drugiej strony czuję, że jeszcze pokaże nam w kolejnych rozdziałaś na co ją stać. Bardzo ciekawi mnie co to ten "drugi świat". Kurczę. Najgorsze jest to, że ciekawość mnie dosłownie zżera, że obawiam się, iż zanim cokolwiek się wyjaśni, to już dawno będzie po mnie ;) A Sam? Hym, no cóż... dziewczyny, ja go zaklepuję! Sama nie wiem dlaczego, ale w jakiś sposób (o ile to możliwe ;-;) mnie pociąga. Haha :D Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się na ognisku, bo nie ukrywam, że liczę na jakąś małą akcję :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Pozdrawiam! ♥
Chyba będziemy musiały się o niego pobić, haha. :D
UsuńBardzo dziękuję i również pozdrawiam :*
Widzę dwie rzeczy, które nie współgrają mi z poprzednią częścią. W poprzednim było, że Lu zaparkowała golfa starannie na podjeździe, a tutaj mamy, że nie może zaparkować na parkingu? To umie czy nie umie porządnie prowadzić? :D A drugą sprawą jest to, że w części 2.1 było, że Airi z okna widzi pola, a tutaj napisane jest, że miasteczko, osiedle, jezioro i park. Jakby te dwa krajobrazy ze sobą nie współgrają :)
OdpowiedzUsuńNo ale kończę z marudzeniem, to tylko takie moje uwagi :)
Co do rozdziałów, to o wiele lepiej by się prezentowała 2 jako całość, bez podziału na 2.1 i 2.2, bo w takich fragmentach to faktycznie wszystkiego wydaje się być mało.
Dodatkowo wydaje mi się, że akcja tutaj pędzi. To dopiero 2 rozdział a już poznajemy 4 postać(Sam).
Przy okazji rzuciła mi się w oczy schematyczność. Nie chcę Cię tu obrażać ani nic z tych rzeczy, ale po prostu - póki co - nic tutaj nie zaskakuje. Kiedy pojawił się Sam od razu pomyślałam o tym, że dołączy do ogniska, a teraz mam coraz większe przeczucie, że połączy go coś z Airi. Nie koniecznie teraz, ale kiedyś. Spróbuj zrobić/napisać coś co zaskoczy nawet samą siebie :D Omiń schemat niegrzecznego chłopca zmieniającego się/zakochującego się w głównej bohaterce. :D
No i na koniec ponarzekam na brak charakterystyki bohaterów. Tej wewnętrznej. Miło by było jeszcze bardziej zagłębić się w ich charaktery itd. :))
No po za tym wszystkim, ogólna koncepcja mnie zadowala! ;)
Pozdrawiam, Sapphire! ;*
Tutaj z tym autem i parkowaniem... cóż, chyba nie do końca się zrozumiałyśmy. Chodziło raczej o to, że nie zawsze jej się to udaje. Starannie chodziło raczej o pracochłonność... ah, dobra. Nieważne. Muszę to sprostować. Co do pól i lasów, to ona je mijała, kiedy wracała do domu. Przecież to co widzi z okna nie musi być całą okolicą. Pola i lasy są z jednej, bo mieszka na osiedlu miej więcej w stylu ,,podmiejskim".
UsuńCo do zaskoczenia... Mam nadzieję, że wkrótce będzie.
Dziękuję i również pozdrawiam :*
Rozdział bardzo spokojny, ale to dobrze.Ja osobiście nie lubię jak akcja za szybko mknie do przodu. Ciekawa jestem, co się wydarzy na tej imprezie i czy Sam jakoś wbije się w towarzystwo. Dziwi mnie tylko, że nagle stali się dla siebie tacy... uprzejmi. W tamtym rozdziale wparował do jej domu bez większego pozwolenia, był dość chamski, a tutaj nagle tacy uprzejmi i sympatyczni dla siebie.
OdpowiedzUsuńCzekam jak to się rozwinie;)
Pozdrawiam! I zapraszam do siebie;)
Bardzo dziękuję :)
UsuńRozdział wyjątkowo zastanawiający wręcz intrygujący. Masz bardzo ładny styl pisania, wiesz ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
SLY.
Dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńPodoba mi się Twój styl pisania. Mimo, że to dopiero początek, zaczynam lubić Airi i Sama. Podoba mi się też pomysł. Zapowiada się bardzo ciekawa historia.
OdpowiedzUsuńAle sprawiłaś mi ambaras! Zastanawiam się jak to jest z tym drugim światem... czy też wyglądają jak ludzie? Czy są zupełnie inni? Czy mają jakieś tajemnicze moce? O co chodzi i jak tam się dostać? Mogę tak przez pół dnia!
OdpowiedzUsuńJednakże, to chyba dobry znak, bo wskazuje na moje zainteresowanie historią. Dla zasady nie przepadam za Samem, ale dam mu jeszcze szansę, niech ma :3 wszystko się tak zbiera i zbiera do tego ogniska, że się zastanawiam, co takiego się tam wydarzy... Ach, imprezy.
Pozdrawiam
Nagmerrie
Ogromnie dziękuję i również pozdrawiam!
UsuńMam nadzieję, że nie zawiodę. :)
coraz bardziej ciekawi mnie tamten drugi świat. Co Airi ma z nim wspólnego i czemu akurat Sam ma ją tam wproawdzić.
OdpowiedzUsuńTeraz na razie on będzie poznawał świat ludzi. Ciekawe co wydarzy się na ognisku na które mają iść.
Będę czytać dalej.
Dziękuję! :)
Usuń„Brązowe włosy z niesfornymi przebłyskami siwizny, związywała zawsze z koński ogon, a wystające pasma zakładała za uszy.” – „w koński ogon” :D
OdpowiedzUsuń„Sam momentalnie odwrócił się jej stronę” – „w jej stronę” :)
Później w jednym zdaniu używasz jeszcze dwa razy słowa „stronę”, może zamiast ” Airi ruszyła we wskazaną przez niego stronę.” to „Airi ruszyła we wskazany przez niego kierunek”?
„nie powinien” – „powinienem”
Jeżeli chodzi o treść to jak zwykle jestem zachwycona! Nie mogę się doczekać ogniska :D
Natomiast, jeśli mam być szczera to ja wolę, jak są krótsze rozdziały, ale pojawiają się często. Łatwiej mi w ten sposób znaleźć czas na czytanie :) Także, ta długość jak najbardziej mi odpowiada.
Pozdrawiam,
legna
Nie wiem, czy to przez późną godzinę czy moje ogólne nieogarnięcie, ale miało być „Airi ruszyła we wskazanym przez niego kierunku” :D
UsuńJak dotąd się nie zawodzę, a raczej czuję chęć kontynuacji! Znalazłam błąd, który jest chyba podstępnym działaniem jakiegoś słownika - 'Pani Smith konturowała, z kontekstu bardziej pasuje 'kontynuowała'. ;) Ten cały Sam mi się podoba nie tylko z wyglądu jaki opisałaś (kojarzy mi się trochę z nocnym łowcą z Darów Anioła). Powiem szczerze, że podczas opisu miasta i widoków, poczułam jakiś taki klimat, który chciałaś pokazać. Sama wspomniałaś, że nie da się go określić słowami, a mimo to jakoś go wyczułam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Xx
OCZY w OGNIU
Coraz bardziej jestem zaciekawiona tym drugim światem. Coraz bardziej wciągam się w tę historię. Naprawdę mi się podoba. Polubiłam główną bohaterkę. Jak dla mnie długość rozdziałów jest wystarczająca, ale może dlatego, że jestem do tyłu i jak przeczytam jeden to od razu mogę przejść do kolejnego.
OdpowiedzUsuńNajbardziej w twoim stylu pisania podobają mi się Twoje opisy. Są po prostu świetne. Cały rozdział czyta się naprawdę szybko i przyjemnie.
Pozdrawiam :)